Cukrzyca, awitaminoza, palenie, otyłość czy antybiotykoterapia sprzyjają pojawieniu się grzybicy. Sytuacja pogarsza się podczas jesienno - zimowego sezonu zabudowanych butów i wszechobecnej pluchy. Ciepełko wytworzone w codziennie noszonym bucie, do tego panująca tam wilgoć i uszkodzenia naskórka, które zawdzięczamy niezbyt dobrze dopasowanym butom to inkubator grzybic.
Buty nosić jednak trzeba, a mało kogo stać na kilka par skórzanych kozaczków. Przed nadmiernym rozwojem dermatofitów (to głównie one powodują grzybice) uratować nas może... właściwa skarpetka. Skarpety produkowane z nowoczesnych włókien o antygrzybiczych i antybakteryjnych właściwościach ochronią nas przed szkodą wyrządzaną przez buty, a nawet wyleczą i zregenerują już zmacerowaną i zaniedbaną skórę.
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) bije na alarm. Grzybica jest coraz częstszym schorzeniem w całej - wydawałoby się cywilizowanej - Europie. A my jesteśmy niestety w mało chlubnej czołówce. Co najmniej co 4 Polak cierpi na grzybicę stóp (są też szacunki mówiące o występowaniu tego problemu u 40% Polaków). Tym bardziej, że poza „najpopularniejszą" grzybicą międzypalcową obfite żniwo zbiera też u nas nadpotliwość stóp, wyprysk kontaktowy, zburzenia krążenia, cukrzyca. A te czynniki nasilają prawdopodobieństwo wystąpienia grzybicy i jej nawrotów.
Gdy łuszczy się i pęka nam skóra brzegu podeszwy lub między palcami stóp, dodatkowo towarzyszy temu niewielkie choćby zaczerwienienie, świąd lub pieczenie - możemy podejrzewać zakażenie grzybicze skóry stóp. Istnienie choroby (bardzo zakaźnej!) może potwierdzić badanie mikologiczne. Ale nawet jeśli badanie szczęśliwie wykaże, że nie staliśmy się ofiarą dermatofitów, widoczna maceracja podeszwy stóp - rozwarstwienie naskórka pod wpływem długotrwałego działania wilgoci to ważny sygnał ostrzegawczy. Jeśli nie zaczniemy bardziej dbać o stopy, czekają nas bolesne zmiany wysiękowe i ... wstyd u pedicurzystki. Obecnie walka z grzybicami stóp jest znacznie mniej uciążliwa, a przede wszystkim skuteczniejsza, niż 10 lat temu. Nowoczesne leki potrafią zwalczyć ogniska grzybicy błyskawicznie. Bez recepty i w wygodnej do stosowania formie, dostępne są liczne substancje przeciwgrzybicze.
Niestety wciąż kuleje u nas profilaktyka. Przeciętna kuracja w wykonaniu Polaka to tylko doraźna reakcja na ból i świąd. Talk osuszający stopy jakoś wyszedł z łask, a dla wyglądu modnych kozaczków ze sztucznych tworzyw, jesteśmy w stanie zapomnieć o prawidłowym obwodowym krążeniu dolnych kończyn.
A przecież zapobiegnie grzybicy jest takie proste! Podstawą jest wybór odpowiedniego obuwia. Powinno ono być wygodne i w odpowiednim rozmiarze. Poza tym - nawet buty ze skóry - powinny „oddychać", czyli raz na kilka dni postać 24 godziny bez używania. Buty zakładane na stopę muszą być bezwzględnie suche! Kolejny krok to właściwe skarpety. Skarpetki są warstwą izolująca stopy od obuwia, zapobiegają otarciom, chronią obuwie przed nasiąkaniem potem. Zwinięte - choćby minimalnie - skarpetki; grube, nierówne szwy; wreszcie „przebijanie" podeszwy buta przez wytartą miejscami skarpetę, niszczą naskórek stopy i prowadzą do nagniotków oraz całej gamy zdrowotnych nieszczęść.
Jakie więc powinny być idealne skarpety? Antygrzybicze, antybakteryjne, zapobiegające brzydkim zapachom i pochłaniające wilgoć, bez sztucznych barwników (wyprysk kontaktowy gotowy!), trwałe, idealnie dopasowane do stopy, ale bezuciskowe, niezbyt grube, chłodzące latem i grzejące zimą, a do tego wypełnione balsamem. No i nie za drogie! Dla stóp - wbrew powszechnym opiniom - wcale nie jest najlepsza bawełna, która co prawda bardzo dobrze wchłania wilgoć, jednak niezmiernie powoli schnie, ale specjalne przędze i włókna, które radzą sobie o wiele lepiej z potem i wilgocią. O tym, że te materiałoznawcze innowacje są skuteczne, może przekonywać oznakowanie CE (produkt medyczny) i rekomendacja Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.