kobiety.net.pl

Nazwa: Hasło:
 
Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się
» Polityka cookie Kobiety.net.pl

Strona główna   Dom   Kariera   Rodzina   Styl   Zdrowie   Związki   Życie   Klub  

 
Szukaj

   





 
Ankieta
Czy kobiety w Polsce są dyskryminowane w pracy?





 
 

Jak skutecznie edukować kobiety o raku szyjki macicy
2011/11/14 22:20:00

Z wielu przeprowadzanych na świecie badań wynika, że zarówno stosunek do leczenia, jak i profilaktyki często wiąże się nierozerwalnie z pozycją społeczną danej osoby i kulturą medyczną w określonym środowisku. Zdarza się, że mimo że system zdrowia oferuje pewne możliwości diagnostyczne, nie są one odpowiednio wykorzystywane.

Taka sytuacja dotyczy między innymi badań cytologicznych. Prowadzone do tej pory działania edukacyjne w zakresie profilaktyki raka szyjki macicy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

„Powstała luka w programie” – twierdzi prof. dr hab. Antonina Ostrowska z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, która zasiada w Radzie Programowej Polskiej Koalicji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy, która chce stworzyć kompleksowy projekt zmian, które pozwolą do końca 2020 roku obniżyć o połowę zapadalność i umieralność na tę chorobę. Jest to cel realny, ponieważ rak szyjki macicy wykryty we wczesnym stadium jest w pełni wyleczalny. Potrzeba tylko skutecznej edukacji oraz efektywnego programu profilaktyki pierwotnej i wtórnej.

Rak szyjki macicy to bardzo delikatny temat. Jakie są bariery komunikacyjne i dlaczego edukacja społeczna w tym obszarze jest tak mało skuteczna?
Prof. dr hab. Antonina Ostrowska z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk: Największym problemem jest to, że sposób komunikowania się z kobietami jest za bardzo ujednolicony. Do wszystkich kobiet mówimy jednym językiem, do wszystkich używamy tych samych argumentów, wszystkie staramy się przekonać do robienia badań cytologicznych w ten sam sposób. Te komunikaty powinny być indywidualizowane i dostosowane do osobistej i społecznej sytuacji danej kobiety. Inaczej rozmawia się z kobietami młodszymi, inaczej ze starszymi, inaczej z bizneswoman z wielkiego miasta, a inaczej z gospodynią domową mieszkającą w małym miasteczku czy na wsi. Czasami ulotka czy artykuł to za mało, czasami trzeba pójść i z kobietą porozmawiać w cztery oczy.

A kto mógłby to robić?
Prof. AO: Przede wszystkim pielęgniarki środowiskowe i położne. Myślę, że warto byłoby też zachęcić do takich rozmów pracowników socjalnych. No i oczywiście lekarzy rodzinnych.

Dlaczego zdarza się, że kobiety znając zagrożenie i wiedząc, że powinny się badać, tego nie robią…
Prof. AO: Spotykam się z kobietami, które po urodzeniu dzieci i zakończeniu okresu reprodukcyjnego zapominają o tym, kim są. Zupełnie jakby ktoś im odebrał nagle płeć. Przestają chodzić do ginekologa, nie wykonują ani cytologii, ani mammografii. Uznają, że od momentu rozpoczęcia menopauzy problemy chorób związanych z narządami rodnymi ich nie dotyczą.

Jak zatem dotrzeć do tych kobiet z informacją i zachęcić je do profilaktyki?
Prof. AO: Standardowo rozsyłane komunikaty budzą często lęk. Kiedy straszy się rakiem, śmiercią, strach zaczyna paraliżować. Paradoksalnie taka kobieta, zamiast pójść do lekarza myśli sobie: „Wolę nie wiedzieć. Po co mi to. Przecież i tak trzeba kiedyś będzie na coś umrzeć.” Są takie kobiety, które uważają, że stres związany z diagnostyką jest o wiele gorszy niż sama choroba i leczenie. Jeśli mają takie nastawienie, to standardowe komunikaty o konieczności profilaktyki niewiele tu pomogą. Problem leży w głęboko zakorzenionych stereotypach myślowych, na temat zdrowia, choroby, wartości życia i śmierci… I tego niestety często medycyna nie bierze pod uwagę.

Z jednej strony jest strach, ale z drugiej też wstyd…
Prof. AO: Szczególnie w małych miasteczkach i na wsiach, gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą, wizyty u ginekologa bywają nie tylko żenującym doświadczeniem, naruszającym barierę intymności ale czasem są też postrzegane jako skutek rozwiązłości. Zdarza się także, że i młode dziewczyny, mieszkające w dużych miastach, które mają wysoki poziom świadomości zdrowotnej, nie chodzą do ginekologa. Szczególnie dotyczy to sytuacji, kiedy otoczenie – rodzice, dziadkowie myślą, że nastolatka nie rozpoczęła jeszcze życia seksualnego. Wtedy dziewczyna skwapliwie ukrywając swoją tajemnicę, rezygnuje z wizyt u ginekologa, mimo że jest już aktywna seksualnie.

Żeby działania edukacyjne miały sens, muszą być poparte pewnymi zmianami systemowymi, które poprawią m.in. dostępność badań cytologicznych.
Prof. AO: Oczywiście. To jest bardzo ważna sprawa. Bardzo często się podkreśla, że edukacja jest kluczem do sukcesu. Ale edukacja nic nie da, jeśli za nią nie będzie stał dostępny system, z którego dobrodziejstw będzie można łatwo skorzystać. Co z tego, że kobieta będzie wiedziała, że powinna się przebadać, jeśli badania nie będą dostępne? Albo jeśli wykryta zostanie choroba, a niemożliwe będzie wszczęcie wczesnego leczenia? Wtedy wyedukowane i świadome pacjentki będą się tylko frustrować.


()


 
 

WyslijPowiadom znajomego DrukujWersja do druku LinkDodaj link Kanal RSSKanal RSS

Zainteresował Cię ten artykuł? Przeczytaj podobne. Kliknij i wybierz temat: macica, rak, szyjka macicy


 


 


 
Przepis dnia: Pavlova biała z kiwi

Uzależnia i powoduje, że ci którzy szukali dotąd zastosowania dla "nadmiarowych" białek, mają problem co zrobić z żółtkami.»