Patrząc na uśmiechy niektórych młodych ludzi czy osób publicznych, można by stwierdzić, że zapanowała prawdziwa moda na aparaty ortodontyczne. Prostowanie zębów, będące niegdyś przykrą koniecznością, stało się obecnie bardzo popularne. Źródłem różnorodnych nowinek ortodontycznych dla osób, które są zdecydowane na poprawianie stanu uzębienia stał się obecnie Internet.
Kraje azjatyckie oszalały na punkcie aparatów na zęby. W tamtych rejonach jego założenie oznacza bogactwo i jest symbolem wysokiego statusu majątkowego. To właśnie w Tajlandii czy Malezji szczególnie popularne stały się fałszywe aparaty. W Polsce ten trend aż tak daleko nie dotarł, choć prostowanie zębów jest modne już od kilku lat. Na rodzimym rynku spotykamy za to coraz to nowsze rozwiązania. Ich zadanie wciąż jest takie samo, a mimo wszystko są inne od standardowych aparatów ortodontycznych. Niewidoczny, ale skuteczny
Nowością są tzw. aparaty „Invisalign”, które mają formę przeźroczystych nakładek. Wyrabia się je indywidualnie do zgryzu pacjenta. Płytki wymieniane są w miarę przesuwania się zębów – mniej więcej co cztery tygodnie. Jednak forma działa wyłącznie na koronę zęba, a nie korzeń, dlatego tego typu aparaty polecane są osobom, których wada nie jest bardzo nasilona. W przeciwieństwie do aparatu stałego, Invisalign możemy w dowolnej chwili wyciągnąć. Nakładki są niemalże niewidoczne, co może stanowić doskonałą alternatywę dla osób nieprzekonanych do zamków na zębach. – Moda na aparaty Invisalign w Polsce dopiero rozkwita. Pacjentów przede wszystkim zachęca przeźroczysta forma. Natomiast z dentystycznego punktu widzenia, możliwość zdjęcia nakładek to krok w stronę dokładniejszej higieny. Należy jednak pamiętać, że nie doczekamy się rezultatów, gdy aparat będziemy wkładali jedynie „od święta” – komentuje dr hab. n. med. Piotr Fudalej, University of Bern.